czwartek, 22 września 2011

Ścieram kurze....

Patrząc na ostatni mój wpis, aż się przeraziłam - jak ten czas strasznie szybko leci. Tuż, tuż za progiem już październik.

Mało ostatnio pokazywałam, bo nie mogłam się przemóc do robienia zdjęć. Jakoś mi nie chcą wyjść, albo nieostre, albo jakieś takie nie oddającego tego co widzę. W końcu jednak przemogłam lenia i  z kilkunastu udało mi się wybrać kilka, które nie są jakieś bardzo koszmarne.  Zatem do rzeczy.

Na początek lala. Lala ma swoje imię . Dziecię nie wiedzieć czemu nazwało ją " Grubą Marylą" . Nie pytajcie czemu, nie mam zielonego pojęcia, a młoda odpowiada, że to tajemnica. Jak tajemnica, to tajemnica ;)
Maryla powstała dzięki cudownemu tutkowi z bloga Stokrotki. Wprowadziłam trochę zmian, bo nie do końca potrafiłam zrobić zgodnie ze schematem :) . Dziękuję Ci Stokrotko za podzielenie się wiedzą, bez Twojego tutka  Maryla, by nie ujrzała światła dziennego :)





Kolejny mały projekcik to wisior. 

Będąc w Gdańsku na Targu Dominikańskim nabyłam kilka kamyków i tak jakoś mnie palce świerzbiły do nich, że nie mogłam się powstrzymać przed obrobieniem chociaż jednego z nich  koralikami. Musiałam sobie przypomnieć to i owo ze starych czasów kiedy fascynowały mnie wyplatanki z koralików. Co prawda poległam przy wężu, który miał być szydełkowy  a nie jest. Jest natomiast  szyty igłą  :) 




Kilka detali 




Na człowieku tak się prezentuje : 




W międzyczasie powstała taka wyszywana koralikami bransoleta :



Szczegóły :




I na ręce :


Węża koralikowego plecionego na szydełku nie odpuściłam. Postanowiłam, że się go nauczę i basta. Przydał się jak znalazł jako zapięcie do sutaszowego tworu. Całkiem sporego muszę przyznać.

Kilka ujęć z różnych stron:



Na zdjęciach tego chyba nie widać, ale wąż jest dwuczłonowy, można go odpiąć w połowie, wtedy wisior automatycznie staje się krótszy a z odpiętej części można stworzyć bransoletę do kompletu ( tą akurat na zdjęciach widać ). A to dzięki fajnemu zapięciu magnesowemu :)




Tutaj widać podwójne łączenie na sznurze :)




A tak się układa na żywym eksponacie ;)




To chyba tyle z zaległości,.Aaaa nie, zapomniałam powstała jeszcze mama Olinkowa dziergana na szydełku. Teraz czeka mnie kolejne dzierganie pozostałej reszty rodzinki Okraglinków, bo przecież mama nie może zostać sama ;)  Ale kiedy to będzie - tego już nie jestem w stanie przewidzieć :)






Pozdrawiam Was serdecznie ! :)





sobota, 23 lipca 2011

Udało się - skończyłam !!!

Nie sądziłam, że uda mi się skończyć to nad czym pracowałam przeszło miesiąc w wolnych chwilach :)
 Na szczęście na urlopie dopadł mnie zapał i udało się !!
 Mój wymarzony pasek, który zrodził mi się wieki temu w umyślne na reszcie się sfinalizował :)
Jestem z niego okropnie  dumna :)

A po urlopie nacieszona słońcem i morzem mam masę nowych pomysłów :) Oby nie zabrakło entuzjazmu do wykonania :)

Pozdrawiam Was serdecznie  i dziękuję za wizyty i miłe komentarze :)

Tak się prezentuje na ludziu :)




A tutaj kilka detali w większym zbliżeniu :



















I paskowy kolaż na dokładkę :)

sobota, 11 czerwca 2011

Nowe świnki, czyli ekspresowa produkcja :)

Dziecię moje uwielbia swoje świnki, towarzyszą jej wszędzie w różnych przygodach.
Wiadomo, filc jest filcem i swoją żywotność ma. Mimo, że świnki sfatygowane - dalej ukochane.
Matka się zlitowała i na swoje nieszczęście powiedziała na głos przy dziecku:

" Przydałoby się zrobić nowe świnki i może samochód".

Ledwo to wypowiedziała, pożałowała. Dziecię szybko podchwyciło temat świnek i tak mama miała wyjęte dwa popołudnia i wieczory z życiorysu szyjąc owe świnki. Myślicie, że to było takie tam szycie dla przyjemności? Nic bardziej mylnego! ;) Wieczorami, było przyjemne, ale przez dzień pilnował mnie mały nadzorca ( żeby nie powiedzieć tyranik). Grzecznie ślęczała na krzesełku obok i pytała niewinnie kiedy skończę :)

Uff, udało się- mała zadowolona i mama szczęśliwa. Nagrodą dla mnie był uśmiech dziecka z samego rana, gdy ujrzała świnki. Najpierw  lekkie zdumienie na buzi, a potem euforia.

Słowa mówią same za siebie - moje dziecię powiedziało:

" Kocham Cię mamo! Kocham te świnki! Nikomu ich nie dam! Są fantastyczne! "

Zatem proszę Państwa oto szanowna rodzina różowych świnek i ich samochodzik :


piątek, 15 kwietnia 2011

wtorek, 22 marca 2011

Taki tam wisiorek

Mały przerywnik między lalami. Wisior, niestety kolory przekłamane bo światło wieczorne, postaram się podmienić na lepsze w najbliższym czasie.


niedziela, 13 marca 2011

Lala Dama

Chyba najbardziej ze wszystkich dotychczasowych lal jakie zrobiłam, podoba mi się. Oczarowała mnie podczas tworzenia i tak mi zostało.Lala dama, bo innego określenia na nią nie znajduję. A Wam jak się podoba?

Dama w kapeluszu wykonana z gotowych arkuszy filcu. Ubrana w prześliczną  sukienkę wykonaną z pasm wstążki zszytej ze sobą. Ozdobiona małymi białymi perełkami. Przepsana  białą wstążką. Włosy lalki wykonane z czesanki filcowanej na sucho. Dopełnieniem fryzury jest kapelutek przypinany szpilką.  Laka mierzy około 20 cm wysokości


piątek, 18 lutego 2011

Bordowa śmieszka

Jak na nią patrze od razu się uśmiecham. Może to kwestia tych włosów, sama już nie wiem :)



Lalusia wykonana z filcu, mierząca około 20 cm wysokości. Ubrana w ręcznie szytą bluzeczkę i spódniczkę, ozobioną nalepionymi perełkami. Przepasana żółto zieloną wstążką. Włosy wykonane z czesanki filcowanej na sucho.

piątek, 11 lutego 2011

Wiosenna laleczka

Ostatnio siedzę i dłubię... 
Oj całkiem sporo tego się nazbierało. Może jednak nie wszystko na raz. Jako przedsmak, 
lalka dama ubrana w zielono – pomarańczową sukienkę wykończoną frędzelkami. Włosy wykonane z czesanki filcowanej na sucho, zawiązane wstążką.  Sukieneczkę zdobią kwiatki wyszyte z koralików. Dopełnieniem jest naszyjnik z czerwono białych koralików. Lalka jest jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna.
 Mierzy około 20 cm.





A poza tym - mogłaby być już wiosna ! :)

piątek, 14 stycznia 2011

Serducho

Już dawno nic nie pisałam, nie znaczy to, że nic nie działam. A jakże powstaje to i owo. Dzisiaj dokończyłam poduchę serducho filcową :) Z krowami - a jak ;)




Ostatnio też  próbuje moich sił w sutaszu. Jeszcze to marnie idzie i do perfekcji daleko, ale wszystko przede mną. Ostatnie moje zmagania z tą techniką.