sobota, 11 czerwca 2011

Nowe świnki, czyli ekspresowa produkcja :)

Dziecię moje uwielbia swoje świnki, towarzyszą jej wszędzie w różnych przygodach.
Wiadomo, filc jest filcem i swoją żywotność ma. Mimo, że świnki sfatygowane - dalej ukochane.
Matka się zlitowała i na swoje nieszczęście powiedziała na głos przy dziecku:

" Przydałoby się zrobić nowe świnki i może samochód".

Ledwo to wypowiedziała, pożałowała. Dziecię szybko podchwyciło temat świnek i tak mama miała wyjęte dwa popołudnia i wieczory z życiorysu szyjąc owe świnki. Myślicie, że to było takie tam szycie dla przyjemności? Nic bardziej mylnego! ;) Wieczorami, było przyjemne, ale przez dzień pilnował mnie mały nadzorca ( żeby nie powiedzieć tyranik). Grzecznie ślęczała na krzesełku obok i pytała niewinnie kiedy skończę :)

Uff, udało się- mała zadowolona i mama szczęśliwa. Nagrodą dla mnie był uśmiech dziecka z samego rana, gdy ujrzała świnki. Najpierw  lekkie zdumienie na buzi, a potem euforia.

Słowa mówią same za siebie - moje dziecię powiedziało:

" Kocham Cię mamo! Kocham te świnki! Nikomu ich nie dam! Są fantastyczne! "

Zatem proszę Państwa oto szanowna rodzina różowych świnek i ich samochodzik :


3 komentarze:

  1. CUDO I REWELACJA!!!!!!!!!!!!!mAMCIA NIECH SŁOW RZUCONYCH NIE ŻAŁUJE BO BYŁO WARTO:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Kasiu, było warto :) Jednak chwilowo muszę odpocząć od filcu :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne szczególnie samochód .Ojj matka kawał dobrej roboty żeś odwaliła :o)

    OdpowiedzUsuń